środa, 17 grudnia 2014

Dokarmiajmy ptaki :D

Wielkich mrozów jeszcze nie ma, ale już możemy pomyśleć o naszych małych przyjaciołach.

Już od ładnych kilku lat mamy przed domem karmnik dla ptaków, który w prawdzie stoi na ogródku cały rok, ale uzupełniamy go karmą dla ptaszków tylko zimą.

Trzeba pamiętać, żeby nie dokarmiać ptaków latem, bo się przyzwyczają do naszego karmienia i nie będą chciały polować na robaczki i tym samym staną się niesamodzielne i zupełnie zależne od człowieka.

W naszej choince "mieszka" spora rodzinka wróbli, ale odwiedzają nas też sikorki, dla których tata specjalnie wiesza słoninkę, czasem także zajrzy kopciuszek.

Nasz karmnik nie jest może reprezentacyjny, ale spełnia swoją funkcję i dzięki niemu możemy obserwować ptaszki całą zimę.

Oczywiście najważniejsze w dokarmianiu jest to, byśmy stale uzupełniali zapas jedzenia w karmniku, bo jak zimą ptaki przyzwyczaja się do naszego karmnika, a nie będzie tam jedzenia, mogą mieć problem ze znalezieniem pokarmu samodzielnie. Czyli jak zaczniemy dokarmiać tak trzymamy się tego, aż nadejdą cieplejsze dni.

I tu pojawia się pytanie czym karmić?
Sam pokrojony chleb jest dobrym pożywieniem, jednak nie powinien być głównym składnikiem. Zadbajmy o różnorodność ziaren, dodajmy morele, rodzynki, aronię, orzechy. Możemy oczywiście kupić gotową mieszankę w sklepie zoologicznym.

Musimy też pamiętać, ze zimą ciężko ptakom znaleźć wodę, więc zadbajmy też o mały pojemniczek z wodą i sprawdzajmy co jakiś czas, czy nie zamarzła.

A oto kilka propozycji, które podsuwa nam Pinterest:





I coś idealnie na świąteczny czas :)
Możemy sami zrobić "ciastka" dla ptaszków za pomocą foremek. Potrzebujemy tylko mieszanki ziaren i żelatyny. Do tego słomki do zrobienia dziurek w ciastkach i wstążka. Bardziej rozbudowany przepis znajdziecie na stronie http://www.saltwater-kids.com/2010/12/thrifty-gifts-bird-seed-ornaments-for.html
 

I coś, co wprowadzę do karmnika w tym roku: ścinki nitek i wełny, a także sztuczne piórka i mogą być nawet kawałeczki materiałów. Wszystko po to, by ptaszki wymościły sobie tymi ścinkami swoje gniazdka :)

A Wy macie swoje karmniki? Dokarmiacie zimą ptaki?

Pozdrawiam i zapraszam na facebook

piątek, 28 listopada 2014

Olaf

Dostałam wczoraj specjalne zamówienie na quillingową kartkę :)

Troszkę się zastanawiałam jak to zrobię, ale lubię wyzwania więc i tego się podjęłam.

Kartka specjalnie dla małej dziewczynki, która kocha Frozen i Olafa:






Skoro to kartka dla dziecka postanowiłam dorzucić dodatkową warstwę brokatu pod napis i cyrkonie jako śnieg. Mam nadzieję, że małej się spodoba :)

czwartek, 27 listopada 2014

Bananowy chlebek - pyszności

Witajcie :)

Ostatnio na jakiś czas odpuściłam sobie pieczenie, a to dlatego, że bardziej absorbowały mnie kartki.

Jednak wczoraj stwierdziłam, że chyba czas upiec coś mężusiowi do  pracy, a że moja kochana siostra od jakiegoś czasu chwaliła się często chlebkiem bananowym (i mówiła przy tym, ze jest przepyszny) postanowiłam sama taki zrobić.

Przepis poleciła mi właśnie Mona ze stronki allrecipes.co.uk/recipe/18020/easy-banana-bread.aspx


A oto przepis:
 - 200g mąki
 - 200g cukru
 - 50g miękkiego masła
 - 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii ( ja dałam trochę aromatu waniliowego)
 - 1 łyżeczka sody oczyszczonej
 - 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
 - 1 jajko
 - 3 bardzo dojrzałe banany (albo dwa duże)

Do mojego przepisu dodałam jeszcze łyżkę Nutelli, bo stwierdziłam, że będzie wspaniale pasować :)

Wykonanie jest bardzo proste:
rozgniatamy banany, miksujemy z mąką i całą resztą składników. Przekładamy ciasto do nasmarowanej podłużnej formy.

Pieczemy w 180C ok. 50 - 60 minut

Chlebek wychodzi zaskakująco pyszny :) Nigdy nie lubiłam przetworzonych bananów, ale ten chlebek to coś niesamowitego. Cieszę się, ze w końcu go zrobiłam i coś czuję, że teraz będę go robić bardzo często :)
Tym bardziej, że mężowi smakuje i wczoraj po wyjęciu z piekarnika pożarliśmy połowę chlebka.

A tak wygląda mój chlebek:




Polecam i życzę smacznego :)



niedziela, 23 listopada 2014

Świątecznie

Witajcie :)

Dawno mnie na blogu nie było, ale to dlatego, że jestem zarobiona świątecznymi kartkami. Uwielbiam je robić w każdej wolnej chwili, a tych niestety mam bardzo mało.

W tym roku postawiłam na trzy podstawowe wzory narobiłam ich dość sporo, a to dlatego, że część kartek pójdzie na świąteczny kiermasz dzięki Fififun Kreatywnie.

Oto kilka fotek:






Zasadniczo karteczki różnią się tylko tłem, chociaż przy choinkach zastosowałam trzy różne brokaty: zielony, srebrny i opalizujący. Choinki są też w dwóch różnych odcieniach zieleni, a będą też białe, jak tylko je zrobię :)

Pozdrawiam Was gorąco i zapraszam na facebooka

poniedziałek, 27 października 2014

Kolejny pyszny placek

Zachęcona postem mojej koleżanki ze stasikowo.blogspot.com postanowiłam zrobić kolejny placuszek. No bo ileż można robić biszkopty albo babki :)

Dzięki przepisowi ze Stasikowa powstał przepyszny placek z jabłkami, który zapewne już niedługo zniknie z blachy :)




Tak jak pisze Agnieszka, przepis jest na prawdę prosty, a ciasto wychodzi bardzo smaczne. Ja do moich jabłek dodałam sporą ilość cynamonu (co widać na zdjęciach), bo mój D. go uwielbia.

Zapraszam serdecznie do Stasikowa po przepis i zachęcam do pieczenia :)

wtorek, 21 października 2014

2 miesiące

Wczoraj minęły dwa miesiące odkąd nasza Gabrysia przyszła na świat, a ja wciąż nie mogę uwierzyć, że mamy w domu takiego cudownego szkraba.
Gabi rośnie jak na drożdżach. Jak przywieźliśmy ją ze szpitala ważyła trochę ponad 3800 kg i mierzyła 53 cm. Teraz waży 4800 kg i mierzy ponad 62 cm - czyli ciuszki z rozmiaru nosi na 3 m-ce.

Wiadomo, że nie zawsze jest lekko. Nocne wstawanie na karmienie, czasem co dwie godziny daje się we znaki, ale wtedy staram się odespać w ciągu dnia, jak mała śpi. I nawet mi się to udaje. Mało tego, udaje mi się też napisać coś na blogu, przeczytać książkę czy poquillingować. Oczywiście to wszystko poza normalnymi zadaniami domowymi typu pranie, sprzątanie i obiadowanie :)

Nikt nie mówił, że będzie lekko, jednak ta mała, śmiejąca się do mnie istotka wszystko mi wynagradza. Po dwóch miesiącach razem nadal mam łzy w oczach, gdy widzę, jak mała coraz szerzej się uśmiecha i jak z nami gaworzy :) Z niecierpliwością czekam na moment kiedy zacznie wyciągać do nas rączki.

fot. Pinterest

piątek, 17 października 2014

Coś do kawy

Tak mnie jakoś naszło przy tej jesiennej aurze, że zjadłoby się coś słodkiego do kawy.
Jako, że ostatnio piekłam dwa razy z rzędu biszkopt (superłatwy, przepis podam w innym poście) postanowiłam, ze tym razem upiekę babkę majonezową :)

Babka jest bardzo łatwa i szybka w przygotowaniu, a po wyjęciu z formy wygląda tak:

 A oto przepis:

4 jajka
1 szkl. cukru
1/2 szkl. mąki tortowej
1/2 szkl. mąki kartoflanki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 łyżki majonezu (ja używam Winiary)
1 olejek śmietankowy (albo jaki chcecie, ja często dodaję olejek pomarańczowy, trochę soku z pomarańczy i startą skórkę pomarańczową, wtedy ciasto ma intensywniejszy smak)

Cukier ucieramy z żółtkami, dodajemy mąkę, majonez, proszek do pieczenia, olejek. Białka ubić na sztywno i dodać do ciasta.

Piec w temp. 190C
czas ok. 45 min bez termoobiegu (trzeba oczywiście sprawdzać w trakcie pieczenia czy ciasto się nie pali, bo każdy piekarnik inaczej pracuje)

Et voila! Gotowe :)

Łatwo, szybko i przyjemnie. Można ciasto posypać cukrem pudrem, polać lukrem, albo czekoladą - wszystko zależy od tego co kto lubi.
Idealne do kawy, herbaty i plotek.

Miłego pieczenia i SMACZNEGO :)




piątek, 19 września 2014

Zabawy z maluszkiem

Zauważyłam ostatnio, ze moje maleństwo ma okresy czuwania kiedy jest najedzona, ma sucho, ale nie śpi. Zaczęłam więc szukać książek z zabawami dla najmłodszych, w końcu takiemu maluszkowi też się pewnie nudzi.
Zainspirowana postem u Maluszkowych Inspiracji (klik) postanowiłam zakupić trzy pozycje z polecanych przez nich książek. Są to "Smart Start", "Mama i jej niemowlę" i "Zabawy z niemowlakiem",

Smart Start. Praktyczne ćwiczenia według metody "Udanego startu" - aut. Margaret Sasse, Georges McKail. Wydawnictwo Jedność. Cena 18.90 zł.

Już we wstępie autorka pisze" współczesne dzieci z całą pewnością nie ruszają się zbyt wiele [...] ruch, zabawa i aktywne poznawanie otoczenia to podstawa rozwoju dziecka". A w samej książce znajdziemy wiele ćwiczeń podzielonych na kategorie wiekowe z dokładnymi ich opisami i instrukcjami dla rodziców opatrzone miłymi dla oka obrazkami.
Jestem bardzo zadowolona z zakupu tej książki, chociaż póki co nie miałam okazji wykorzystać zbyt wielu ćwiczeń, ponieważ moja Kluseczka ma dopiero miesiąc, a wiadomo, ze z takim maluszkiem zabawy są dość ograniczone. Oczywiście zaczynamy od kołysania, tańczenia, śpiewania i recytowania wierszyków. I tu mniej więcej skończyły się moje pomysły i wkroczyła książka.



 Masujemy, głaszczemy, turlamy, zachęcamy malucha do podnoszenia główki i nawiazujemy z nim coraz większy kontakt. 
Książka jak najbardziej godna polecenia.





Mama i jej niemowlę. Kalendarz pierwszego roku życia dziecka - aut. G. Astrei, A. Bevere, P. Diano
Wydawnictwo Jedność. Cena 29.40 zł.

Idealna pozycja dla przyszłych mam jako prezent na baby shower, albo z okazji narodzin maluszka. Ja zakupiłam ją sobie sama jak moja Gabi miała trzy tygodnie więc musiałam szybko pouzupełniać wpisy.
 W kalendarzu mamy miejsce na wpisanie daty, zaznaczenie dnia tygodnia, a nawet pogody. Jest też sporo miejsca na wpisanie własnych spostrzeżeń dotyczących naszego maluszka. Przy każdym dniu mamy także wiele informacji dotyczących rozwoju malucha, jego zdrowia, szczepień, a także przykłady zabaw.
Na pewno będzie to świetna pamiątka dla rodziców i samego dziecka.


W górnym rogu każdego dnia w serduszku znajdziemy numerek, który oznacza kolejny dzień życia naszej pociechy


Co miesiąc znajdziemy tabelkę, w którą możemy wpisać wagę, wzrost, obwód główki dziecka i napisać sobie o nim kilka słów



 Kalendarz wydany w twardej oprawie może się wydać ciężki i mało poręczny, ale z założenia ma on przetrwać lata więc sądzę, że ma na to wielkie szanse :)
Jedno czego mi tu brakuje to wstążki-zakładki, dzięki której szybko otworzę kalendarz na właściwej stronie. Jakoś sobie bez tego poradzę :)

Zabawy z niemowlakiem czyli jak łatwo wspierać rozwój swojego dziecka - aut. W.S. Masi, R. C. Leiderman
Wydawnictwo Jedność. Cena 34.90 zł.

 Bardzo kolorowa i świetnie wydana pozycja.
"W książce znajdziemy ponad sto wesołych i twórczych zabaw, które będą wspierać prawidłowy rozwój naszych maleństw - od chwili narodzin aż do pierwszego roku życia". Znajdziemy tu również mnóstwo porad dotyczących wychowania i pielęgnacji malucha.


Najbardziej podoba mi się w tej książce to, że przy każdej zabawie mamy napisane czego dana zabawa uczy dzięki czemu rodzic wie po co to wszystko robi :)



I super sprawa dla tych, którzy nie pamiętają z dzieciństwa wierszyków ani piosenek - jest ich w tej książce bardzo dużo

 Jestem bardzo zadowolona z zakupu wszystkich książek. Muszę częściej zaglądać na bloga Maluszkowych Inspiracji, gdyż faktycznie inspirują :)




piątek, 12 września 2014

Purelan 100 firmy Medela

Ta maść to coś wspaniałego.
Uratowała mi życie (a właściwie cycki) bezpośrednio po porodzie, służy mi nadal i nie mam zamiaru z niej rezygnować.
To Purelan 100 z Medeli.
Przed porodem smarowałam brodawki maścią, którą należało zmywać przed karmieniem, dlatego po porodzie z niej zrezygnowałam, bo kto ma czas na zmywanie maści z piersi, kiedy mały ssak płacze i chce cycka już teraz?
Tak więc zainwestowałam większą gotówkę i zakupiłam Purelan.



A tak piszą o nim na medela.com/pl

PureLan chroni brodawki przed wysuszeniem podczas karmienia piersią oraz wyraźnie przyspiesza gojenie zmacerowanych, popękanych brodawek. Składa się w 100% z czystej lanoliny (tłuszczu owczego). W związku z tym, nie ma potrzeby zmywania maści przed karmieniem. PureLan można również stosować na inne suche obszary skóry. Krem PureLan jest bezpieczny - można użyć go również na skórę dziecka.
Występuje w trzech wersjach handlowych 1,5g , 7g i 37g.

Koszt maści 37g to ok 30 - 40 zł ( ja moją zamówiłam w aptekagemini.pl za 32 zł). Zupełnie nie opłaca się kupić pojemności 7g, której koszt to ok 20 zł.

Już w szpitalu maść przynosiła mi ogromną ulgę, a przydała się też dla mojej córeczki. Noworodki po porodzie mają przesuszoną skórę, która często jest mocno popękana i właśnie na te pęknięcia nakładałam małej maść i skóra ładnie się jej goiła.

Moim zdaniem to bardzo dobra maść (jeśli nie najlepsza na rynku) i warto w nią zainwestować pieniądze. Ja zakupiłam już niezły zapas, ale i tak będę musiała jeszcze dokupić, bo używam jej po każdym karmieniu i mimo, że duże opakowanie jest bardzo wydajne to w końcu się wyczerpie.

poniedziałek, 8 września 2014

19/20 sierpnia - pojawia się Gabrysia

To było nie lada przeżycie :)
Umęczyłam się strasznie, ale na pewno nie bardziej niż pozostałe mamy, które kiedykolwiek dały nowe życie. 
Prawdą jest, że po porodzie, gdy już trzyma się w rękach to upragnione maleństwo, to zapomina się o całym doświadczonym bólu i wszystkich nieprzyjemnych doznaniach "okołoporodowych". 

A jak to było od początku?
19 sierpnia zgłosiłam się do szpitala na wywołanie porodu, bo małej było tak dobrze w brzuchu mamy, że nie chciała wychodzić na świat. Na poród wybrałam szpital na Polnej w Poznaniu. Naczytałam się i nasłuchałam dużo przeróżnych opinii na temat tego szpitala, ale na szczęście sama wyszłam z jak najlepszą opinią :)
Tak więc na Polnej założono mi balonik i cały dzień sobie z nim chodziłam, aby wreszcie doczekać się minimalnego rozwarcia. Nie widziałam szans, żeby cokolwiek się przez noc ruszyło, ale Gabi sama zadecydowała wyjść i skurcze zaczęły się chyba koło 23, a wody odeszły po 3 w nocy.
Nie pozostało mi nic innego jak dzwonić po mojego D. z wiadomością, że "już się zaczęło" :)
I tak po kilku godzinach Gabi była już z nami.
Opieka na porodówce i na oddziale poporodowym była bardzo dobra, położne były świetne, nikt nie namawiał mnie na sztuczne karmienie (co było dla mnie bardzo ważne) i nikt nie miał nic przeciwko temu, że mąż siedział u mnie poza godzinami odwiedzin.
Nasz poród rodzinny na pewno pozostanie długo w naszej pamięci. Nie wyobrażam sobie rodzić bez męża, podziwiam kobiety które rodzą same. Ja potrzebowałam ogromnego wsparcia, które dał mi mąż. Dzielnie się mną zajmował i znosił moje krzyki.
Szczerze powiem - nie dało się nie krzyczeć. I mimo, ze człowiek założy sobie, ze nie będzie się darł, to po prostu się nie dało. Znieczulenie niewiele pomagało, gaz rozweselający nie działał na mnie w ogóle (to chyba jakaś ściema, może w ogóle tam tego gazu nie było), ale mąż trwał przy mnie od początku do końca za co jestem mu niezmiernie wdzięczna :)
Podsumowując: nie było mnie w domu trzy dni, a po powrocie czułam się tak jakby nie było mnie co najmniej rok.

A teraz Gabi jest już z nami od prawie trzech tygodni. Przybiera na wadze: je i śpi :) Od jakiegoś czasu męczą ją sporadyczne kolki, ale to przecież normalne u dzieciaczków i jakoś też sobie z tym radzimy.

Mam nadzieję, że teraz będę miała troszkę czasu by napisać o kosmetykach i innych dzieciowych rzeczach :)

Gabrynia ur. 20 sierpnia 2014, waga 3820

Pozdrawiam wszystkich i zapraszam na fb :)

piątek, 11 lipca 2014

Niespodzianka od Lansinoh Poland i La Millou

Ten tydzień obfitował w wizyty kuriera i listonosza i dziś znowu jeden i drugi zawitał do mnie z niespodziankami.

Pierwsza to zestaw próbek do testowania od super firmy Lansinoh.

Firma Lansinoh została stworzona z myślą o karmiących matkach i może poszczycić się ponad 20-letnim doświadczeniem. Wszystkie działania firmy Lansinoh zmierzają w jednym kierunku – udzielenia wsparcia i pomocy matkom, które wybrały to co najbardziej naturalne i najlepsze dla ich dzieci – karmienie piersią.

Tak prezentowała się zawartość paczuszki:

 



A dokładnie znalazły się w niej:

  • chusteczki nawilżające dla dzieci - 2 paczki
  • wkładki laktacyjne - 8 szt.
  • woreczki do przechowywania mleka matki - 4 szt.
  • płyn do kąpieli mandarynkowy Eco Friendly Baby - 3 saszetki
  • płyn do kąpieli / szampon rumiankowy Eco Friendly Baby - 4 saszetki
  • lanolina  - 2 saszetki
Praktycznie całą zawartość będę mogła przetestować dopiero po urodzeniu dziecka, chociaż wkładki laktacyjne mogę się przydać już wcześniej.
Najbardziej zależało mi by otrzymać próbki lanoliny na brodawki piersi, gdyż zapobiegawczo można ją stosować przed zaczęciem karmienia dziecka.
Lanolina Lanisoh HPA jest w 100% hipoalergiczną lanoliną, pomaga chronić i leczyć podrażnienia a najważniejsze dla mnie to fakt, ze nie musi być usuwana przed karmieniem, jest bezzapachowa, bezsmakowa i bezbarwna. Po przetestowaniu produktów na pewno na blogu pojawi się relacja - zapraszam :) a firmie Lansinoh serdecznie dziękuję za paczkę.

Drugą dzisiejszą niespodziankę otrzymałam od firmy La Millou, która z okazji swoich trzecich urodzin zrobiła zabawę "Prezent za prezent" dla swoich fanów. Trzeba było przysłać do nich ręcznie zrobioną laurkę urodzinową, najlepiej zrobioną przez dzieci, ale załapałam się i ja jako przyszła kreatywna mama i wysłałam do nich taką oto karteczkę:

 
Od początku nie było wiadomo, jakim prezentem La Millou obdarowuje swoich "zwolenników" - ja po cichu liczyłam na jakiś rabacik na ich produkty, jednak prezent, który przysłali przeszedł moje oczekiwania :)
 
Z moją maleńką otrzymałyśmy takiego pięknego i niezwykle mięciuśkiego królaska :)

 


Królasek już czeka w łóżeczku na nową lokatorkę, której na pewno taki prezent się spodoba :)

Serdecznie dziękuję La Millou - jesteście cudowni

środa, 9 lipca 2014

Le Petit Marseillais - ambasadorowa niespodzianka

Dzisiejszy poranek również zaczął się wspaniale :)

Kurier dostarczył mi moją paczkę Ambasadorki Le Petit Marseillais, którą otrzymałam dzięki serwisowi rekomenduj.to

Tak oto prezentuje się paczuszka i jej cała zawartość:




Paczka zawiera żel pod prysznic Kwiat Pomarańczy i mleczko nawilżające z masłem Shea :) a także po 20 próbek żelu i mleczka, które niezwłocznie zapakuję i rozdam moim koleżankom, aby one też mogły się cieszyć gratisami z tak świetnej firmy :)

Cieszę się, ze zostałam ambasadorką Le Petit Marseillais, z ich żelem pod prysznic zaznajomiłam się już wcześniej więc już niedługo wrzucę moją relację na bloga :) A już teraz mogę powiedzieć, że zapach ma obłędny.

Zapraszam wszystkich do wypróbowania tych cudownych kosmetyków, dostępnych również w innych zapachach :)

wtorek, 8 lipca 2014

Niespodzianka od Myszy

Po upalnej nocy i okropnym bólu głowy z samego rana odwiedził mnie dzisiaj listonosz z niespodzianką od Mysiej Familii, którą Myszy obdarowały mnie z okazji czerwcowej mysiej gadułki.
Ból głowy zniknął, bo skupiłam się na rozpakowywaniu paczuszki, a oto co w niej znalazłam :)

 
 

Muszę przyznać, że bardzo mnie ucieszyło to, że Myszy przysłały mi drobiazgi które przydadzą mi się bardzo w mojej kartkowej pracy. Czuję się wyróżniona tak spersonalizowaną paczuszką :) Ponadto w paczce znalazły się maseczki do twarzy, próbeczki z Always, peeling do stóp, mydełko Arko miód i krem (uwielbiam miodowe zapachy) i najfajniejsza na tą porę roku pomadka ochronna AA My Lipcare, która została już otwarta i wypróbowana na ustach :) Ma świetny smak i zapach :)

Tym samym chciałam Myszom bardzo podziękować za upominki i za to, ze z samego rana poprawiły mi humor :)

Zapraszam wszystkich na blog http://mysia-familia.blogspot.com/ i serdecznie zachęcam do komentowania i brania czynnego udziału w życiu bloga Myszek jak i moim :)

Pozdrawiam Myszy i wszystkich czytających


fot. Pinterest


poniedziałek, 7 lipca 2014

Beziki

Od jakiegoś czasu chodzą za mną bezy, ale w sklepie to nigdy nie wiadomo na co się trafi wiec postanowiłam zrobić je sama.
Chciałam to robić wczoraj, ale upał był tak masakryczny, że zrezygnowałam. Postanowiłam jednak zrobić je dzisiaj, chociaż szczerze mówiąc upał jest chyba jeszcze większy niż wczoraj.

Tak czy inaczej zabrałam się za bezy z przepisu na mojewypieki.com (klik)

Robi się je bardzo szybko, tylko później trzeba być bardziej cierpliwym jak już wylądują w piekarniku :) Ja nie mam szprycy do ciasta więc moje beziki nakładałam łyżeczką do herbaty.

A tak wygląda efekt końcowy

 
 

Z 4 białek podanych w przepisie mam dwie blachy bezików. Jedna częściowo już zjedzona, a druga nadal suszy się w piekarniku. Mój D. będzie bardzo zadowolony, bo on uwielbia takie słodkości :)
A ja sama się sobie dziwię, że naszła mnie ochota na słodkie, bo przez całą ciążę jakoś nic konkretnego mnie nie kusiło. Teraz zjadłam kilka bezików i zapewne na tym się skończy :) Dzięki Bogu moja ciąża jest dla mnie łaskawa w kwestii apetytu :)

Polecam ten przepis bo jest suuuper prosty i na pewno każdemu wyjdzie :)

piątek, 4 lipca 2014

Fit Lady Mama - joga dla cieżarnych

Od wspaniałego sklepu Akpol Baby otrzymałam do testowania płytkę dvd  Fit Lady Mama Joga część 1.




Co oferuje nam taka płyta i jakie zawiera ćwiczenia? Oto relacja.

Dlaczego ta płyta?

Kobiety, które zachodzą w ciążę często zadają sobie pytania dotyczące aktywności fizycznej: czy mogę ćwiczyć w ciąży i jakie ćwiczenia i sporty są w tym czasie dozwolone?

Jeżeli ciąża przebiega fizjologicznie prawidłowo, nie jest zagrożona, a Ty - przyszła mama, czujesz się dobrze, aktywność fizyczna jest dozwolona, o ile zostanie dostosowana do szczególnego stanu jakim jest ciąża.

Ćwiczenia fizyczne wzmacniają organizm, dotleniają go, a także przygotowują do wysiłku, jakim niewątpliwie jest poród.

Jeśli przed zajściem w ciążę byłaś aktywna, a lekarz prowadzący ciążę wyrazi zgodę na wykonywanie ćwiczeń - bądź aktywna.


Co znajdziemy na płycie?
  • Informacje dotyczące bezpieczeństwa podczas wykonywania ćwiczeń
  • Zestaw ćwiczeń jogi specjalnie przygotowanych i opracowanych dla kobiet w ciąży
  • Odżywianie w ciąży
  • Właściwa pielęgnacja ciała w ciąży i po porodzie (tolpa.pl)
  • Informacje na temat krwi pępowinowej, jej pobierania oraz znaczenia komórek macierzystych (Bank Komórek Macierzystych Novum)
O ćwiczeniach słów kilka:

Na płycie znajduje się zestaw całkiem łatwych ćwiczeń dla kobiet w ciąży. Są to ćwiczenia relaksujące, rozciągające i wzmacniające. Program tych ćwiczeń został przygotowany specjalnie z myślą o kobietach, które chcą w okresie ciąży kontynuować aktywność fizyczną i nie ma co do tego żadnych przeciwwskazań. Pamiętajmy jednak, że decyzja o wykonywaniu jakichś ćwiczeń lub uprawianiu sportu w ciąży musi być skonsultowana z lekarzem prowadzącym.
Każde ćwiczenie na płycie jest dokładnie omówione i zwraca się szczególną uwagę na to, by prawidłowo wykonywać każdą pozycję, nie zapominać o oddechu, a w razie zmęczenia po prostu odpocząć.

Moje odczucia po ćwiczeniach.

Dla kogoś kto przez 7 miesięcy ciąży praktycznie nie ćwiczył ( mogę do ćwiczeń zaliczyć sobie dłuższe spacery - podobno też są istotne) pierwszy trening z płytką może okazać się zaskakująco męczący, ale na pewno do zrobienia, z tym, że trzeba sobie po poszczególnych ćwiczeniach po prostu odetchnąć, napić się wody i odpocząć.

Na każdym etapie ćwiczeń instruktorka podkreśla jak istotny jest dla nas i dla naszego maluszka ten odpoczynek gdy poczujemy lekką zadyszkę - wtedy siadamy i odpoczywamy - nic na siłę, wiadomo, ze przy pierwszych ćwiczeniach organizm nieprzyzwyczajony do ćwiczeń szybciej się zmęczy. W momentach naszego odpoczynku możemy dokładnie obejrzeć dane ćwiczenia, by po złapaniu oddechu móc przesunąć sobie płytkę na początek sekwencji i wykonywać ćwiczenie ponownie z instruktorką.

Ćwiczenia są na prawdę bardzo proste i nie wymagają dużego wysiłku fizycznego - to w końcu joga dla ciężarnych - im częściej będziemy wykonywać ćwiczenia tym łatwiej będzie nam złapać oddech i oczywiście nie będziemy się już tak męczyć. Pamiętać jednak zawsze należy o tym by miarowo oddychać, a przy każdym zmęczeniu robić przerwy. Jeśli jednak poczujemy, że coś jest nie tak z naszym organizmem, źle się poczujemy, albo zobaczymy niepokojące objawy - oczywiście konsultujemy się z lekarzem i rezygnujemy na ta chwilę z ćwiczeń, aż do wizyty lekarskiej.

Ja jestem z ćwiczeń bardzo zadowolona - czuję się po nich dużo lepiej i czuję też, że moje mięśnie pracują i się rozciągają, szczególnie cenię sobie te sekwencje, w których mogę pracować na mięśniach przywodzicielach i odwodzicielach, bo przecież one będą mi najbardziej potrzebne w czasie porodu. Czuję też, że mój kręgosłup działa lepiej niż przed ćwiczeniami.

Jedyne czego mi brakowało na płytce to podania przed ćwiczeniami jakie przedmioty należy sobie uszykować do ćwiczeń, chociaż to też nie problem, bo przy pierwszych ćwiczeniach jest to okazja do tego by zrobić sobie przerwę i znaleźć odpowiednie rekwizyty, a przy następnym razie wiemy już czego będziemy potrzebować.

W takim razie co przygotować przed ćwiczeniami?
  • karimata / koc / ręcznik, albo po prostu dywan (polecam jednak karimatę)
  • guma do ćwiczeń, lub zwykły pasek do spodni (byle długi)
  • różnego rozmiaru poduszki (pod głowę i ciało)
  • dwa krzesła
  • opaska na oczy
Ćwiczenia z płyty zaleca się wykonywać dwa/trzy razy w tygodniu, aby dotlenić organizm mamy i maluszka i przygotować mamę do porodu.

Drogie mamy polecam tą płytę każdej z Was, bo jakoś do tego porodu trzeba się przygotować, a nie każdą z nas stać na szkołę rodzenia. W domowym zaciszu możemy sobie z płytą poćwiczyć o każdej porze dnia, a ćwiczenia nie wymagają obecności drugiej osoby. Mam nadzieję, że moja recenzja zachęci Was do sięgnięcia po tą płytkę i do większej aktywności w czasie prawidłowo przebiegającej ciąży.

Cena takiej płyty to ok 25 zł, ale będą to na pewno dobrze wydane pieniądze :)

Wiecej informacji na temat płyty znajdziecie na stronie Ladymama.pl



A czy Wy drogie przyszłe mamy uprawiacie jakąś aktywność fizyczną? Chodzicie może na specjalne zajęcia z jogi dla przyszłych mam lub na basen? Podzielcie się ze mną swoimi odczuciami :)
Będę wdzięczna za każdy komentarz